Archiwum Forum Placebo (2005r.-2007r.)

basiA

ja zauwazylam ze niektorych rzeczywiscie po koncercie energia rozpierala...ale reszta byla zalamana ze koncert sie skonczyl...to bylam ja,placzaca panienka hehe ;p pewnie jeszcze bede tak cierpiec z pare tygodni,potem dopiero naprawde cieszyc sie ze tam bylam...teraz tez sie ciesze,ale to jest przycmione przez inne uczucia;p aa spac po koncercie tez nie spalam...

zaraz z powrotem jade,dzis najgorszy dzien.... jakas burza przechodzila przed chwila, w ogole mi sie nie chce,jestem padnieta po wczoraj,ale moze nie bede zalowac, zobaczymy,heh

pozdrawiam:*

terefere:) · Gość

Kinomaniaczka

No nieźle... ja bym się chyba cieszyła poprostu dlatego, ze mogłam ich zobaczyć na żywo, bo wiem że nawet jak widziałam Muńka Staszczyka w naszej "wiosze" pod Poznaniem na żywo, to jakoś dziwnie się poczułam Mr. Green

( a co dopiero Brian!).
A na zdjęciach z Openera na onecie Brian rzeczywiście wygląda na zmęczonego.

Dete

jak na razie nie potrafię mysleć o niczym innym jak o koncercie... Smile

basiA

ja jestem na innych koncertach i mysle o placebo...to jest dobre...
fanatyzm chyba...;p

Gość

Margarett

Forbidden Snowflake

ja nie bylam na Open'erze i bradzo zaluje. ale jak Placebo grali to kolezanka do mnie zadzewonila (uh, jak milo ze pomyslala o mnie). Ja co prawda zostala wyrwana ze snu, wiec na poczatku nie do konca kontaktowałam. krzyknela tylko:' i tak nie uslysze co mowisz, ale pomyslalam ze zadzwonie. posluchaj sobie Placebo!' niewiele uslyszalam co prawda, ale rozpoznalam 'Infra-red'. ah cóz za przezycie Razz

Dete

Forbidden Snowflake! masz super koleżankę!!! Very Happy

gdybym nie mogła byc i moja kolezanka by tak zrobiła to bym ją po prostu zadusiła z wdzięczności Smile

strange_little_girl

Ja zawsze robię takie numery.Np. na koncercie Torinki dzwoniłyśmy z siostrą do koleżanki,która wielbi "Cornflake girl",żeby sobie wysłuchała.Z DM dzwoniłam do siostry na kilku utworach.Z U2 dzwoniłam do Mamy,bo Mama ich kocha,ale nie mogła jechać na koncert z różnych względów.

Kinomaniaczka

Oj tak

Pozdrów koleżankę Wink

x)

Messalina

Ale fajna koleżanka Very Happy

Tez chcę taką!!

Tess

Był to pierwszy koncert Placebo, na jakim byłam i .. niestety trochę mnie rozczarował, choć tak naprawdę nie potrafię wyjaśnić dlaczego.. Nie chodzi o to, że źle grali, czy że wyglądali na zmęczonych, bo tego akurat ja nie zauważyłam. Być może po prostu zbyt wiele sobie wyobrażałam.. Choć duży wpływ miała też pewnie publiczność, o czym później.
Pod sceną byłam od około 18 i na początku w ogóle do mnie nie docierało, że za parę godzin, jakieś 50 metrów przed sobą ujrzę ICH.. a potem to stało się tak jakoś po prostu i wcale nie wywarło na mnie większego wrażenia... Jednak te niecałe 1,5 godziny zleciało mi tak szybko, że gdyby ktoś mnie zapytał, powiedziałabym, że na pewno nie minęło więcej niż 45 minut. W przeciwieństwie do Pharella, który dłużył mi się potwornie i w pewnym momencie autentycznie myślałam, że już nie dam rady.

Pozytywnie zaskoczona byłam natomiast Manu Chao, ale niekoniecznie chodzi o strone muzyczną (choć w sumie fajnie zasuwali na tych gitarach). Panowie w zasadzie grali cały czas to samo, więc można było się troche znudzić, jednak zabawa była przednia. To, co się działo wśród publiczności trudno opisać.. czyste szaleństwo.. kontakt z publiką znakomity. Przed Manu grał Fisz i na moment wyszła na scenę Marysia Peszek, która także mnie zachwyciła. Na żywo brzmi 1000 razy lepiej.

Wracając do wsytępu placków, bardzo zdegustowana byłam publiką.. wg mnie była jakaś taka nieruchliwa (w porównaniu do tego co działo się na Pharellu czy Manu..) szczerze mówiąc to szlag mnie trafiał że jakis tam Murzyn wyszedł sobie na scene, coś tam krzyknął a ludzie momentalnie zaczeli skakać, piszczeć, śpiewać razem nim. A na placebo..? przede mną stała panienka, która darła się na wszystkich, że ją dotykają czy depczą.. w zasadzie non stop stała jak słup.. nie rozumiem po co tacy ludzie chodzą na koncerty.. poza tym ludzie skupili sie bardziej chyba na robiebiu fot niż na aktywnym uczestnictwie w koncercie.. Załamał mnie totalny brak akcji z zapalniczkami na Follow czy w ogóle jakiegokolwiek machania rękami itp. jedynie wtedy gdy stef wyraźnie pokazał że mamy klaskać.. no i dlaczego już po wszyscy tak szybko sie zmyli? co prawda zaczęto już znosić sprzęt ze sceny, ale jednak miło by było gdybyśmy troche dłużej pokrzyczeli "PLACEBO, PLACEBO!!!" i wszyscy razem, a nie 3 osoby...
i nie tłumaczy niczego zmęczenie, bo ja, jak pisałam, na Pharellu dosłownie myślałam, że zejde. Nie spałam 48 godz., spędziłam noc w podróży, nic nie jadłam i prawie nie piłam, potem cały dzień na słońcu, i koncert.. ale gdy tylko Placebo pojawili się na scenie w ogóle zapomniałam o zmęczeniu i pragnieniu. Zaczęłam skakać jak szalona i drzeć się ze wszystkich sił.. szkoda tylko, że stałam obok takich drętwych ludzi..

dAde

Placki Plackami, ale cały czas w głowie mam występ Manu Chao :], IMHO najfajniejszy z całości.
Polscy artyści na dużej scenie dali radę i bardzo mi się podobało. Skin dała bardzo miły występ i sypała niezłymi tekstami Very Happy

. Niestety na Franzu musiałem się oddalić od sceny z powodu silnego bólu głowy Sad

, ale potem Sigur mnie wyleczył Wink

.
No i The Streets też wypadli genialnie :].

Kinomaniaczka

Tess - po tym co przeczytałam, to można się wstydzić za publiczność. A w radiach aż huczało że na Openerze prawie sami fani Placebo, i wszyscy tacy podekscytowani. No szkoda.