|
Archiwum Forum Placebo (2005r.-2007r.) Nowe forum dostępne pod adresem www.forum.placebo.prv.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
opi
Wariatka
Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czw 21:47, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
jeszcze troche mi zostalo...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
David
Opole i Sopot
Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Czw 22:07, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
<zawał>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
happy junkie
London Heroin' Chic
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 1368
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: utopia
|
Wysłany: Czw 22:08, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
mówiłam, że jesteś małoletni!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lain
Dziecko Rosemary
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie chciałabyś/byś wiedzieć...
|
Wysłany: Czw 22:09, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
<Robi masaż serca Dawidowi>
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
David
Opole i Sopot
Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Czw 22:10, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
/\/\/\/\/\/\/\/\/\/\----------/\/\/\-----/\/\-----------/\----------------------...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
opi
Wariatka
Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Czw 22:12, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
NASTĘPNY DZIEŃ
Stef: Budzę się z ogromnym bólem głowy. What the fuck....przecieram leniwie oczy. Chwile zajęło mi przypomnienie sobie gdzie jestem, co się ze mnę działo. Impreza, alkohol...obok mnie nagi Blażej. Czy ja to zrobiłem? Przytulony do mojego boku nadal słodko śpi. Nie miałem siły by nad czymkolwiek się zastanawiać. Delikatnie pogłaskałem jego ramienia. Zamknąłem oczy i modliłem się by ktoś przyszedł dać mi cos do picia. Cholera...
Błażej: obudziłem się gdy poczułem czyjś dotyk...ale nie byłem wstanie otworzyć oczu jeszcze... kac cholerny kac... leżę nie ruchomo jeszcze do końca nie rozbudzony... dopiero gdy słyszę jak ktoś otwiera drzwi otwieram szeroko oczy...
Stef: Nadzwyczaj szybko moja prośba została wysłuchana. Ni stad ni zowąd do pokoju wkroczył Brian. Widać, że ostro kręciło mu się w głowie. Spojrzał na nas zaskoczony. Hehe nie wiedzial czy to jawa czy sen? W ręce widzialem litr wody mineralnej. Sugestywnie wyciagnalem po nia reke. Niepewnym krokiem podszedl polozyl sie obok mnie i podal butelke. Wypilem conajmniej połowe, gdy z ust wyrwal mi ja Blazej. Brian nadal nie wierzac wlasnym oczom oparł głowe lokciem i przygladal sie na nas:
-Widze, ze kotki sie zabawiły
Blazej: malo sie woda nie zaksztusilem... zabawily? jakos taki zly dla mnie mialo oddzwiek to co powiedzial... zreszta to co mowi jest niewazne, wazne co Stef mysli... zabawily? na dzwieki tych slow momentalnie zrobilem sie czerwony i schowalem sie czesciowo pod kocem... nie przytulalem sie do Stefana... tylko patrzylem na niego blagalnie...
Stef: - Brian daj spokoj. To ty się wczoraj bawiłes z kazdym. Nie pamietasz juz?- powiedzialem ironicznie. Widzialem ze Blazej sie schowal zawstydzony. Dotknalem jego reki pod kocem...zeby dodac mu odwagi, otuchy. Bo w koncu, tego chcielismy.- Dzieki za wode- dodalem na odczep. Przeciez wiedzial doskonale, ze predzej czy pozniej to sie stanie...przynajmniej tak mi sie wydaje. Cholerny bol glowy..boze dajcie mi cos na kaca.- Co z reszta?
Blazej: Tak panie Olsdal probujesz mi dodac odwagi, a ja tylko bardziej sie czerwienie... kiepski ze mnie chlopak na kacu... tak sobie mysle jak sprawic zeby Brian po prostu stad wyszedl zastawil nas, a przynajmniej mnie... - Pewnie sa gdzies w kawalkach - usmiechalem sie zlosliwie - poszukac i poskladac? - Brian nie patrz w ten sposob na mnie do cholery jasnej!
Stef: Brian tylko usmiechnal sie, zabral pustą butelke i wyszedl. Bez slowa. Co go ugryzlo do cholery? Fuck. Popatrzylem sie na Blazeja. Szczerze, boje sie odezwac. To wszystko bylo takie...hm. szalone?dzwine? Non stop sie czerwieni.- Nie przejmuj sie nim- rzucilem, zeby przerwac cisze. ciut niezreczna. Wstalem, ubralem bokserki i chwiejnym krokiem poszedłem odslonic zaslony. to byl zdecydowanie zly pomysl. Promienie słonca tylko wzmozyly bol. Szybko odwrocilem sie i probowalam przyzwyczaic wzrok.- Ide sie wykapac...
Blazej: - Ok. odpowiedzialem i pozwolilem mu odejsc. ciegle lezalem w lozku i nie ruszalem sie... Stefan wciaz jest mily, chyba nie jest wsciekly... zadnych wyrzutow w stylu "bylem pijany a ty to..." bla bla... w sumie nie jest tak zle, jedynie mam lekkie wyrzuty sumienia, ze musielismy byc pijani by cos takiego zrobic... ale teraz za bardzo boli mnie glowa, aby zastanawiac sie nad czymkolwiek dluzej, ubieram sie i schodze na dol. Przynosze cos na ten piekielny bol i wode do popicia.. a chlopaki tak jak myslalem sa doslownie w kawalkach po calym domu... na szczscie nie wpadlem na Briana. nie mam ochoty rozmawiac... sam musze wszystko poukladac...
Stef: Wziąłem zimny prysznic i probowalem jakoś ogarnąc myśli. Byliśmy pijani...ale czy zaluje? Szczerze to nadal Blazej mnie pociaga...To wszystko jest chore. Woda orzeźwiła mnie. Troche oprzytomnialem, wszak kac doskwierał nadal. Cieszyłem sie każdą kropla, od czasu do czasu otwieralem usta, bo suszylo mnie niezmiernie. Obecnie wszystkie zastrzezenia, co do takiej wody mialem w dupie. Gdy skończyłem i wszedlem do pokoju zauwazylem jakies tabletki na kaca i szklanke wody. - Uwielbiam cie Blazej- powiedzialem sie i rzucilem do leków.- Czujesz sie tak samo beznadziejnie fizycznie jak ja?
Blazej: - nie-do-konca - usmiechnalem sie - powiedzmy ze eee lepiej znosze? - ruszylem w strone lazienki i wzialem szybki prysznic... niezbedna poranna toaleta no i oczywisce make up... wyszedłem i pierwsze co zrobilem to otworzylem okna na oścież i usiadlem na parapecie z paczka fajek... nie ma to jak świeże powietrze, tak cudownie otrzezwia umysl...
Stef: usiadlem na ziemi, oparty o sciane przygladalem sie Blazejowi. Świeże powietrze dobrze na mnie podzialalo. - Co teraz? pytanie jakos samo sie wypowiedzialo. Nieświadomie? nie wiem. Skrzyzowalem nogi
i czekalem na odpowiedz. Padala na niego taka smieszna poswiata, jaka zawsze maja swieci na obrazach. Swiety nie był, ale jakze uroczo to wygladalo.
Blazej: - A jak ty myslisz? - patrzylem na dalekie miasto za oknem... - i dlaczego tak na mnie patrzysz? - wstalem wziąłem poduszkę i ponownie usiadlem na parapecie... wygoda to podstawa... W sumie dostalem to
czego chcialem... nie ze traktuje go przedmiotowo, w kazdym razie dla mnie wszystko jest zdecydownie prostsze... niz dla niego... wolalbym nic swojego nie narzucac niech on najpierw powie... heh czy ja jestem
naprawde zakochany?
Stef: -bo kocham na ciebie patrzec. Proste nie? - co do pierwszego pytania..heh no z tym mialem problem. Bo co? Robic wielka afere bo Stefan Olsdal jednak nie jest pedalem? Juz widze te na glowki gazet, jak to bylem gejem tylko dla zwrocenia na siebie uwagi... ale czy mam poswiecac Blazeja, zeby nie zepsuc sobie opinii? Nie, nie to zebym sie go wstydzil. Bron boze. Ale wiem, ze prasa zrobi z tego wielkie halo. Z drugiej strony...kurwa to jest osoba, ktora szukalem od dawna. Nie moge
mu powiedziec, dzieki ze seks, ale musze sie z toba pozegnac.- Jak mysle? ...Mysle, ze mimo drobnych przeszkod, mozemy to ciagnac dalej. Bo czemu nie? Chyba, ze masz cos przeciwko.- Przypomnialem sobie znow reakcje briana, gdy zobaczyl nas w lozku. Zazdrosny? O co?
O to, co miedzy nami dawno sie skonczylo? Cholera, czy on nic nie rozumie ? Spojrzalem na Blazeja, szukajac na jego twarzy jakiejkolwiek reakcji.
Blazej: polozylem papierosa w popielniczce i delikatnie zszedlem na ziemie i na kolanach na czworaka podszedłem do stefana ze zlosliwym usmiechem... przez chwile patzylem mu w oczy.. - zapomnilaes o czyms
baaaardzo waznym kochanie.... powiedzialem patrzac caly czas w jego oczy... heh jest taki zamyslony od samego rana... gdybym mogl mu tylko pomoc...
Stef: - wiec oświeć mnie- odzwazjemnilem tym samym usmiechiem.
Blazej: deliaktnie klade go na ziemie i splatam nasze dlonie... - martwisz sie o image panie Olsdal - wyglaszam glosem smerfetki... heh dawno nie czulem takie przyjemnego ciepla na sercu... i bezpieczenstwa...
Stef:- malo istotny szczegol. Najwyzej moj image sie zmieni. Czemu nie? troche szumu kolo zespolu sie zrobi, moze nawet wiecej plyt sie sprzeda. probowalem myslec pozytywnie. Bo czemu od razu czarne scenariusze
ukladac? A noz wszystko by sie ulozylo.- wasz zespol zreszta tez wyjdzie na jaw bardziej.
Blazej: Przysunelam sie bardzo blisko z szelmowsksim usmiechem schylilem sie i szepnalem do ucha - o ile dobrze pamietam to nikt nie wie... ze blazej jest k-o-b-i-e-t-a... - czekalem co on powie.
Stef: - I wiedziec nie muszą- pocalowalem go w szyje- a wasz zespol sie wybije. Jako kochankowie Placebo-kobieta..tak blazej jest kobieta, ja jestem gejem i nieoficjalnie jestesmy ze soba. Boże co sie dzieje, świat sie wali.- i wszyscy beda zyc dlugo i szczesliwie.- usmiechnalem sie ironicznie
Blazej: I zyli dlugo i orgiatycznie z 7 kransnoludkami - przytulilem sie... - kochankowie? - na chwile spojrzalem z wyrzutem - KOCHANKOWIE? - usiadlem na nim okrakiem i udaje obrazonego...- rozumiem wy jestescie znani bla bla ale my tez mamy swoj cel... nie jestesmy...- banda kurew?
Stef- Juz sie sfochował- mrugam do niego- nie powiedzialem banda kurew, tylko media moga tak pomyslec. But fuck it. Pieprzyc prase. Mamy chyba
prawo miec wlasne zycie, nie?
Blazej: - Moga... ale dobrze wiesz ze nie mam prawa sam decydowac o wszystkim... ani my... - przytulilem sie, w zyciu lezenie na podlodzenie bylo takei fajne i przyjemne... choc pewnie nie dla niego - Eee moze chesz wstac? niewygodnie ci ?
Stef:- E nie, w zyciu wygodniej mi nie było. -objalem go, fakt tylek mi ciut odpadal, ale nie zwracalem na to uwagi. Jego obecnosc wszystko rewanzowala. Moja uwage oderwalo glosne walenie do drzwi, spojrzalem
pytajaco na Blazej i krzyknalem : Prosze!
Blazej: Jak przestraszony kot natychmiast zszedłem ze Stefana i stanalem obok parapetu gaszac nieszczesnego peta... ktory juz dawno przestal byc petem...
Stef: Do pokoju wparowal Chris - Hej wam..- lekko zmulony, widac, ze byl po dlugiej konwersacji z kiblem- juz powoli sie zbieramy. Nasz pobyt w willi dobiega koncowi. Za jakies 15 min mamy stad wyjechac,
wiec pakujemy sie...-powiedzial szybko i wylecial z pokoju. Ciekawe gdzie- śmieje się w duchy. Byliśmy z Blazejem praktycznie gotowi, i to od dobrych kilkunastu minut. Ale nieistotny szczegol. Ogarnalem pokoj z lekka i czekalem az Blazej bedzie gotow
Blazej: troszke posmutnialem... - gdzie teraz? sam zadawalem sobie te pytanie... do domu? pomoc w trzezwieniu dwom pijaczkom? heh mam dluzsza praktyke nie twierdze, ze to dobrze, ale przynajmniej
trudniej mnie zalac i skacowac heh... tolerancja na substancje zwieksza sie... w srodu chcialbym zostac z Toba ale przyslowiowa meska duma mi nie pozwala tego powiedziec... zapalam papierosa zgarniam pare
rzeczy do kieszeni/torby i staje demostracyjnie przed drzwiami...
Stef: - Nie wiem jak ty, ale nie mam najwiekszej ochoty wracac do domu.- Obejmuja go w pas i wychodzimy do salonu, tam gdzie reszta juz siedzi i czeka. Na nas? Dziwnie spogladaja w nasza stronę. Smiesznie to wyglada. Niby wszyscy wiedzieli...ale nikt nie moze uwierzyc. no coz, cuda sie zdazaja, czyz nie?
Blazej: Nie wiem dlaczego ale caly jestem czerwony... to glupie nie wnikam co oni robili poprzedniej nocy przy nich jestesmy prawie niewinni ... hehe dobrze, ze mi sie przypomnialo nie omieszkam ich wypytac... lubie czuc jak mnie obejmuje... jestem pijany ale tym razem szczesciem... zasmialem sie nawet przez chwile gdy
odprowadzal mnie do samochodu ja pzrzypomnialem sobie... pierwszy raz przyszedl do mnie hehe i od razu tak... eh to nie bylo tak dawno, a wydawalo by sie z minely wieki... wsiadam do samochodu i lapie go za reke - wsiadasz?
Stef: Przez chwile nie wiem co robic. Chlopaki juz na mnie czekaja i wolaja z drugiego samochodu. Patrze na nich przepraszajaco i wsiadam do samochodu Blazeja. Nie mam ochoty teraz byc z nimi. Meczyc sie z ta
niezreczna cisza. Ja i Brian na pewno nie bedziemy sie odzywac. A Steve? On nic na to nie poradzi. tak jest zawsze. Teraz jedyne co chce, to byc z Blazejem.
Blazej: Usmiecham sie. Zagaduje chlopakow wszystko byle nie ta niezreczna cisza - co robiliscie wczoraj?
- trzeba bylo zostac!
- bardzo zabawne mam nadzieje ze nie zmolestowales...
- Ciiiii
- Co ciiii? Co ciiii?
- Zamknij sie albo wysiadiesz z samochodu!
-Naprawde? mooooooge?
- WYSIADASZ!
Spojrzalem pytajaco a stefana... - zostawisz mnie samego tak daleko od domu czy masz ochote na maly spacer - mrugnalem - Phil sie tylko smieje... Rozdrazniony Chris za kierownica to nie najlepszy pomysl...
Stef: Smieje sie, chwytam za reke i wychodze z nim z samochodu. Szczerze ten jazgot nie dzialal najlepiej na
moja ciagle obolala glowe. Spacer dobrze nam zrobi .
Blazej: Usmiecham sie szcesliwy i rozgladam w okolo... nie jestesmy az w takiej strasznej wiosce choc spacer zajmie nam troche czasu... uwalniam swoja dlon i delikatnie obejmuje Twoje policzki... Wciaz paraduje jako
mala niewinna slodka dzieweczka... hehe... delikatnie i krotko caluje cie w usta a potem sie przytulam... patrze na wszystkich ludzi do okola, ktorzy serdecznie sie do nas usmiechaja... - widzisz?
Stef: Odwzajemniam usmiech- jak na razie wszystko jest zbyt piekne - trywialne stwierdzenie, ale nic innego do glowy mi nie przychodziło. Nie chcialem za nic w swiecie rozstawac sie z nim. nie spieszno mi bylo do domu. O ile ten hotel domem mozna bylo nazwac, heh. Ludzie tak pozytywnie i z radoscia na nas patrza. Pierwszy raz od tak dawna moj pocalunek z partnerem nie wzbudzał niechec. Czulem sie naprawde wspaniale. Objalem jego talie i bardzo powolnym krokiem szlismy w kierunku naszego miasta. Dluugi spacer nas czeka.
i dobrze
Blazej: Deliaktnie sie rumienei nikt od dawna nie obejmowal mnie tak po prostu w talii... spacerujemy powoli kilka razy smiejac sie proszę, aby szedl ciut wolniej... jest tak strasznie wysoki i stawia takie ogromne kroki... a ja taki malutki... rozgladam się, lubie chlonac jak gabka nowe miejsca... zauwazam mala kawiarenke i tak niby przypadkiem niby bez celu - wiesz tutaj na zewnatrz tak chlodno jest...
Stef: Taak tez zauwazylem ta kawiarenke. Sugestie odczytalem wyraznie - Chodz..- wzialem go na rece, jak pan mlody zawsze bierze panne mloda po ceremonii slubnej. Tak slodko co chwile mowil, ze za szybko ide. Skoro mu zimno w takim razie predko znajdziemy sie w kawiarence. Smieje sie, bo ma taka zszokowana mine. Zrobil wielkie oczka, niewiedzac co sie dzieje^^
Blazej: - STEF!!! - pisnalem - Co ty wyprawiasz?!? Przestan! - patrze zszokowany. - Przestan Przestan! - wtulam mocna twarz w jego ramie zeby sie schowac... caly jestem czerwony w sumie podobno to "slodkie" ale malo przyjemne... - Nie waz sie wejsc w taki sposob...!!! - piszcze, nawet nie proboje sie z nim silowac bo to bez sensu. Jakby mrowka chciala zatrzymac pociag...
Stef:- Nie piszcz mi tak do ucha- wielki usmiech przykleil mi sie do twarzy i nie chce zejsc- i tak cie wniose- kopie drzwi do kawiarenki wchodze z nim do pomieszczenia , klade na krzesle i sam siadam na przeciwko niego - i co? Przeżyłeś
Blazej: - Ludzie sie patrza... - patrze na niego z wyrzutem - czubku (szczegolnie akcentujac oba "u")siadam sobie gdzies w kaciku zeby jak najlepiej sie schowac, i przez chiwle chowam twarzw dloniach z zawstydzenia... - czubkuuuuuu... ktos do nas podchodzi najwyrazniej czujac sie niezrecznie i proboje sie pytac
co zamawiamy...
Stef: - No i co z tego ze sie gapia- patrze na niego, troche szalenstwa moj drogi..mysle sobie.- dwie kawy poprosze - mowie do kelnera. Gdy ten odszedl odwracam sie znow do Blazeja- Co buraczku ty moj
Blazej: Spieprzaj Panie Olsdal - szepcze cicho by nikt nie słyszlał i nie zmieniam pozycjii... zastygam tak i czekam aby cos zrobil, ale oczywisce nic... Oni nie wiedza nigdy co robic... podnosze troche glowe, ale wlosy zaslaniaja mi czesciowo warz, slowem wygladam jak postac z horroru.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lain
Dziecko Rosemary
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie chciałabyś/byś wiedzieć...
|
Wysłany: Czw 22:12, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Robi masaż połączony ze sztucznym oddychaniem
(przedtem palcem wyjmuje Dawidowi z buzi wszelkie ciała obce w stylu guma do życai by się przypadkiem podczas nieprzytomności nie udusił - ach ta pierwsza pomoc:P)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
happy junkie
London Heroin' Chic
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 1368
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: utopia
|
Wysłany: Czw 22:27, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
miód cud i orzeszki!
usta usta czyli kiss of life
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lain
Dziecko Rosemary
Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nie chciałabyś/byś wiedzieć...
|
Wysłany: Czw 22:31, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
dziękujemy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
David
Opole i Sopot
Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Czw 22:41, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Ja zapomnialem ze serce mi dawno zamarazło hehe... fajne fajne... ładne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
happy junkie
London Heroin' Chic
Dołączył: 23 Cze 2005
Posty: 1368
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: utopia
|
Wysłany: Czw 22:42, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
no to o co tyle krzyku?!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
David
Opole i Sopot
Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 287
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Chrzanów
|
Wysłany: Czw 23:07, 26 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
kopytko
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
AnticaBriana
Dandy Warholsówna
Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 13:56, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Mozesz jasniej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Anul
dziewczynka z plasteliny
Dołączył: 30 Paź 2005
Posty: 2456
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Nowy Sącz
|
Wysłany: Pią 21:37, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Ale fajowo sie dzieje niespodziewałam sie takiego przebieguwydarzeń panna młoda to było dobre hehe a macie tam może jeszcze coś dalej czy to już kuniec :'(
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
opi
Wariatka
Dołączył: 22 Sie 2005
Posty: 365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Pią 21:53, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
jak na razie zajelysmy sie innym pomyslem ;d
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|